Artykuły

Redyk w Korbielowie

 

Tekst i zdjęcia: Hieronim Woźniak

Redyk w Korbielowie

          

   Tradycje pasterskie na Żywiecczyźnie są dość dobrze znane i szczegółowo opisane w fachowej literaturze.  Na halach, polanach i w lasach beskidzkich od kwietnia do końca września pasło się tysiące owiec, a w nowszych czasach także kóz i krów. W XV wieku, kiedy w dolinie Soły i Koszarawy królowała jeszcze puszcza karpacka, a dziewicze lasy nie były jeszcze tknięte ręką ludzką, pojawili się tu Wołosi. To im zawdzięczamy zagospodarowanie wyższych partii żywieckich gór, powstanie polan i hal, wsi tzw. zarębnych, organizacji życia pasterskiego, technologii przerobu mleka owczego, szerokiego wykorzystania i przerobu wełny owczej i wytworzenie w ciągu wieków swoistej kultury pasterskiej.
   Od II połowy wieku XIX hodowla owiec, a w ślad za tym pasterstwo górskie zaczęły podupadać. Do dziś zachowało się w szczątkowej formie, dzięki nielicznym już bacom i juhasom, którzy gotowi są na kilka miesięcy opuścić pieles
ze domowe, ciepełko rodzinne i ekran telewizora i oddać się ciężkiej i mozolnej pracy pasterskiej. 
   Jednym z nich jest baca redyku korbielowskiego Stanisław Majewski, który zapytany o to czym dla tutejszych góra
li jest ten dzisiejszy redyk tak odpowiedział: " tradycją z dziada pradziada. Z dziada pradziada, zawse tak bywało,zawse te łowce wychodziły na miysanie, redyk. Ludzie się schodzili i łodprowadzali te łowce i tyk juhasów na hale. Taki redyk (pokazowy) prowadzimy cworty rok, bo tak to na Pilsku, na Miziowej się pasło, na Cudzichowej. Teroz blizej no bo ludzie tak niy gospodarują. Ale cęść zeby tej tradycji stało się zadość robi to z zamiłowania. Miłość musi być do tego, bo ludzi tera do tego nima wcale.”
   Tych owiec - zdradził nam swą tajemnicę baca Stanisław Majewski - zebrało się z Korbielowa i okolicznych wsi 600. Tych odprowadzających, kobiet, mężczyzn i dzieci, ubranych w dawne góralskie stroje zebrało się w Korbielowie sporo. Sporo też było gości miejscowych i przyjezdnych, albowiem jest to jedyna chyba tego rodzaju impreza, gdzie na oczach widzów odbywa się zwyczaj mieszania owiec, ich liczenia, dojenia i natychmiastowego przerobu udojonego mleka, i jego pokosztowania. 
   Na pytanie jakie obowiązki ma baca, Majewski odpowiedział - „Baca mo łokropne zadania. Moze na tym dobze wyjść, a moze tez być bez gaci. Musi mieć dobro łopinie i zaufanie wśród gospodarzy. Teroz jes to ze wilki i rysie zagrożają, targają, a jak potargają to trza płacić za to. .No i juhasów trza wypłacić. Wszystko na mojej głowie. Jak jest dobrze to jest dobrze, a jak niy to i trza do interesu dopłacić.” 
   Teraz kierdel wyszedł na polanę na przełęczy Glinne położoną w bezpośrednim sąsiedztwie przejścia granicznego w Korbielowie. Wyrwane z pieleszy domowych owce, tęskniąc za swoją stajnią i gospodarzami idą i niesamowicie - widocznie z tęsknoty - beczą i raz po raz próbują ucieczki z tego wielkiego skupiska, ale przeszkadzają im w tym czuwające owczarki i ich panowie - juhasi uzbrojeni w palice. 
   Wreszcie nadszedł czas mieszania. Obrzęd polega na tym, - mówi Jan Wrzeszcz z Krzyżowej - by wokół wbitej na środku polany jodełki, kierdel obszedł trzy razy, a celem obrzędu jest zespolenie owiec pochodzących od różnych gosp
odarzy w jeden zwarty organizm, zapobiegając w ten sposób oddalaniu się pojedynczych sztuk od stada, a nawet ucieczce do swojego domu. Rola bacy polegała tu na tym by pociągnąć stado za sobą, a ułatwia mu to zadanie posypywanie stada solą z trzymanej przy boku grudziarki. 
   Teraz baca wszedł w środek stada, uklęknął na oba kolana, to samo zrobili juhasi, wezwał do modlitwy przybyłych gospodarzy oraz otaczających go gości, po czym głośno odmówili "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Mario". Wszyscy modlili się na szczęście i pomyślność pięciomiesięcznej gospodarki szałaśniczej. 
   Po tej ceremonii kierdel ruszył w stronę koszaru. Baca wyjął dwie deski z ogrodzenia, w wyniku czego powstało wąskie przejście i kucnął. Obok ustawili się owczarze. Stado stanęło przed bramą swojego przyszłego domu niecierpliwie oczekując na przekroczenie progu. Odbywało się wpuszczanie owiec do koszaru i ich liczenie. (Koszar jest to kawałek ogrodzonego przenośnym płotem terenu, w którym odbywa się dojenie owiec i ich nocowanie. Koszar co 2-3 dni przenosi się na inne miejsce. Jest to forma użyźniania i nawożenia polany). Baca wpuszczał do środka owcę jedną po drugiej i liczył głośno roz, dwa, trzy...- dziesięć. Dziesięć wypowiadał głośno, co dla stojących go obok owczarzyków oznaczało wyciąć jeden karb na palicy. Liczyło kilku by uniknąć pomyłki. Dokładne policzenie owiec będzie potrzebne przy ich zwrocie prawowitym właścicielom po powrocie z hali co ma miejsce na świętego Michała. 
   Po przeliczeniu owiec baca udał się do położonego obok szałasu pasterskiego, w którym paliło się już ognisko, wyciągnął z kąta kawałek kory świerkowej w kształcie rynny i nałożył na nie kilka rozżarzonych głowienek z szałasowego ogniska. Potem wyciągnął zawiniątko, a z niego święcone na trzech króli kadzidło i ziele poświęcone na Matkę Boską Zielną. Wsypał to wszystko na węgle, wręczył juhasowi i powiedział "Idź z tym", a sam wziął gieletkę ze święconą wodą, kilka gałązek chojny i razem weszli do koszaru. Szli wzdłuż ogrodzenia trzy razy dookoła zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Jeden kadził, a drugi kropił owce święconą wodą. Okadzanie jest jakby dalszym ciągiem mieszania. Ma połączyć owce w jeden kierdel. Zapach dymu ma umocnić wspólnotę owczarską, a święcona woda uchronić je przed wilkami, gradobiciem i złą pogodą. 
   Po zakończeniu święcenia i kadzenia owiec baca zarządził dojenie owiec. Juhasi rozsiedli się na przygotowanych zydlach i wypuszczając na zewnątrz koszaru po jednej owcy doili. Po wydojeniu szli do szałasu i kładli gielety koło puciery. Baca brał gielety i przelewał mleko do puciery cedząc je równocześnie przez gęste lniane płótno. 
   Jaki jest przebieg procesu technologicznego przerobu mleka owczego zapytałem jednego z tutejszych gospodarzy Jana Wrzeszcza - Hero z Krzyżowej. "Do wydojonego mleka wlewa się podpuszczkę - klag z żołądka cielęcego i miesza się z przygotowanym mlekiem. Pod wpływem podpuszczki mleko się powinno ściąć w ciągu jednej godziny. Potem jak mleko siadnie baca roz go przemieso, potem drugi roz przemieso. Na góre wyjdzie serwotka. Wtedy baca myje rynce do porządku. Jak wyrychtuje te rynce siado i bierze miyndzy nogi puciyre, bierze do rynki grudy ściyntego mlyka i ścisko, ścisko, ścisko, tak zeby się zrobiła tako buła. Po tym wrzuco do szmaty i wiyso na zyrdzi, tak jak syr w domu. Po okapaniu w ciągu 1 - 2 dni powstaje syr słodki zwany bundz, ktory ludzie chyntnie kupują do natychmiastowego spożycia
   A jak na łoscypki, to serwotke łodlywo, puciyre zostawio, robi takie porcje,a po tym ścisko, ścisko ścisko, łoscypek formuje w rynkach, po tym wkłado go do waru, do gorącej wody, zaś go wyciągnie z tego waru, zaś go łobcisko, łobcisko, zeby to twarde było, zeby się to nie psuło. Po tym daje się to do formy, znowu ścisko i formuje, rozpino się forme, jesce go w rynkach uformuje, wyglancuje zeby fajnie wyglondoł i wrzuco ich do słonej wody tzw., rosołu. W tym rosole są one tam 24 godziny. Po tym układo się je na półki, pod którymi pali się łogień, łod ktorego dostają kolor żółty, lub brązowy. 
   A jak kcymy na bryndze, to syr słodki trzeba potrzymać 3 - 4 dni zależy jak jest ciepło. On przykiśnie, zrobi się kwaśny. Po tym się go miele na maszynce do miynsa, soli do smaku. Downi to go dawali do dziysek, ubijali i tak robili zapasy na zime. To się nie psuło, chrobok do tego nie wloz. Z góry zalewali rosołem - słoną wodą.
   A jak się sprzedają te sery, - zapytujemy bacę S. Majewskiego. "U nas na Żywiecczyźnie syry, łoscypki, bryndza sprzedają się dobrze. Wszystko idzie jak woda, ale brak jest zbytu na wełnę i jagnięta. Z tego powodu hodowla owiec zanika.
   P.S. Organizatorem "Redyku 2000" , który odbył się dnia 20 maja na przełęczy Glinne w Korbielowie byli: Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Bielsku Białej i w Żywcu, Wójt Gminy Jeleśnia, GOK Jeleśnia i Starostwo Powiatowe w Żywcu. Konferansjerkę prowadził Andrzej Maciejowski - dyrektor GOK w Milówce

 

 

« powrót do listy

Copyright © Towarzystwo Miłośników Ziemi Żywieckiej.

projekt i wykonanie